czwartek, 24 stycznia 2013

Rozdział 3: Tylko nie do szpitala...

Przyjaciele zaprosili Evę na lodowisko i teraz dziewczyna stała przed szafą głęboko zastanawiając się co na siebie włożyć.Było to dość trudne zadanie,gdyż Eva rzadko chodziła na łyżwy,a właściwie to prawie wcale.Zima zagościła na dobre,ulice i pobliskie budynki były białe od sypiącego się śniegu.Ranek wyglądał bardzo ładnie,zwłaszcza gdy zaświeciło słońce.Ale teraz niebo było zachmurzone i wyglądało na to,że będzie padać i to mocno.Na dodatek Eva czuła jakieś przygnębienie,a to nie wróżyło niczego dobrego.Miała nadzieję,że gdy tylko wejdzie na lód jej samopoczucie ulegnie zmianie.
W końcu wygrzebała jakiś gruby sweter i szybko go włożyła.Zeszła powoli na dół i zabrała torebkę z dokumentami.Pieniędze i dowód wcisnęła do bocznej kieszeni i zapięła.Może nikt jej nie okradnie.Nie,no co za bzdury.Kto chciałby ukraść jej nic nieznaczącą rzecz? Eva ubrała kurtkę i buty,po czym opuściła dom i wyszła na zewnątrz.Droga przez las zabrała jej trochę czasu.Gdy wyszła z tych ciemności zauważyła postać kierującą się w jej stronę.Przystanęła niepewne.Po chwili z ulgą stwierdziła,że tym kimś był Liam.Chłopak szedł w jej stronę i już z daleka się uśmiechał.
-Gotowa na łyżwy? -zapytał wesoło.
Eva wzruszyła ramionami.
-Coś się stało?-zmartwił się.
-Nie.Po prostu ta pogoda nie działa na mnie najlepiej.-wyjaśniła.
Liam zastanawiał się przez chwilę,po czym powiedział:
-Wiesz,coś w tym musi być.Niall też jakoś był zmęczony i nie chciał nawet jeść.A tu już poważny problem.
Eva wybuchnęła śmiechem.
-Tak,wszystko co wiąże się z jedzeniem dotyczy naszego blond przyjaciela.
Szatyn posłał jej uśmiech.
-Idziemy? Reszta pewnie już tam jest.
Dziewczyna skinęła głową i ruszyli w stronę centrum,kierując się na lodowisko.
Gdy dotarli na miejsce Liam zapłacił za wstęp i skierowali się w stronę szatni.Eva nie zauważyła nikogo oprócz nich.Cóż,widocznie byli już w środku i ślizgali się po lodzie.Nie myliła się ani trochę.
Gdy znalazła się wśród ludzi śmigających po lodzie zauważyła swych szalonych przyjaciół.Niall jeżdził z Harrym,a Zayn z Louisem.Liam podał rękę Evie i razem stanęli przy barierce.
-Umiesz jeżdzić?-zapytał ją i włożył rękawiczki.
-Niestety nie.-słabo się uśmiechnęła.-Ale może się nauczę.
-Podobno Harry jest świetnym instruktorem.-mrugnął do niej.-Zawołam go.
Eva szybko zaprotestowała.
-Naprawdę nie trzeba, Liam.Jakoś dam sobie radę.-chwyciła się barierki.
Liam przyglądał jej się przez minutę.
-Na pewno?-upewnił się.
Skinęła lekko głową i patrzyła jak chłopak oddala się i  kieruje w stronę reszty znajomych.
Wzięła głęboki wdech i leciutko się odepchnęła.Stała na lodzie i nic jej się nie stało.Na razie.Powoli posuwała się naprzód bez jakiejkolwiek pomocy i była z tego dumna.Jeden krok,drugi.Szło jej coraz lepiej.
-Hej,Eva.-przywitał się Harry.-Jak ci idzie?
Eva popatrzyła na niego.
-Coraz lepiej.-oznajmiła.
Niestety wzięła zbyt długi krok i łyżwa pojechała w przeciwną stronę,a dziewczyna zachwiała się lekko i byłaby poleciała do tyłu gdyby Harry jej nie złapał.
-Dziękuję.-powiedziała i popatrzyła w jego zielone oczy.
Uśmiechał się promiennie.
-Może jednak ci pomogę?-zaoferował się.
Eva chwyciła jego wyciągniętą dłoń i razem pojechali do przyjaciół.Niall podjechał do nich,a w ręce trzymał kanapkę.
-Hej,podobno nie możesz jeść?-zapytała Eva.
Niall posłał jej zdziwione spojrzenie.
-Tak? Kto ci to powiedział?-zapytał.
Eva zerknęła ukradkiem na Liama.On tylko posłał jej rozbawione spojrzenie.
-Czyli rano jadłeś śniadanie,tak?-spytała pewnie.
-No,cóż..nie do końca.Widzisz, rano nie byłem wcale głodny co do mnie niepodobne.-wytłumaczył.-Jednak teraz czuję się jakbym tydzień głodował.Muszę to jakoś uzupełnić.-wyszczerzył się i podjechał do Liama.Eva zauważyła jak coś do niego mówi.
Harry wyszeptał:
-Nie przejmuj się Niallem.On już tak ma.Jedzenie to jego uzależnienie,które nigdy nie mija.
Dziewczyna zaśmiała się pogodnie.Zauważyła podjeżdżającego Louisa,który kierował się w jej stronę.
-No w końcu dotarłaś.-uśmiechnął się wesoło.-Harry już nam tu usychał z tęsknoty.
Harry posłał mu mordercze spojrzenie.Jednak  Louis się tym nie przejął.
-Widzę,że teraz wszystko w porządku.Jak się czujesz Harry?-zapytał chytrze.
Chłopak zmroził go wzrokiem.
-Jeszcze jedno słowo Louis..
Louis zamrugał.
-Och,chyba odrobinkę przesadziłem.
Eva skinęła głową i ze śmiechem patrzyła jak Harry rzuca się na Louisa,a ten ucieka w popłochu.Ścigali się przez całe lodowisko tak więc została sama.Westchnęła w duchu i postanowiła jeszcze raz spróbować nauczyć się jeżdzić.Liam rozmawiał z Niallem,a Zayna nigdzie nie widziała.Dokoła obcy ludzie,tak więc w razie jakiegoś upadku nie zobaczą jej zażenowania i uniknie niepotrzebnych komentarzy.
Szło jej nieżle dopóki nie zauważyła nadjeżdżającej z naprzeciwka dziewczyny.Eva nie wiedziała w którą ma się kierować stronę,bo wszędzie pełno było ludzkich ciał.Niczego nie widziała i jechała na oślep.Próbowała wyhamować,ale to nie jest łatwe,jeśli ktoś taki jak ona nie ma pojęcia o tym sporcie.
Na twarzy nadjeżdżającej dziewczyny malowało się przerażenie.Zdążyła ominąć Evę.Jednak brunetka poczuła jak ziemia usuwa jej się spod stóp i ląduje na twardej ziemi.Walnęła o zimny lód,a po chwili poczuła silny ból w lewej ręce.Leżała tak i nie była w stanie się podnieść.Z pewnością każdy widział jej upadek.
Po chwili nadjechali jej znajomi.
-Eva,nic ci nie jest?! -wykrzyknął Harry.
-W porządku?-Liam wydawał się zaniepokojony.
-Może powinniśmy zawieżć cię do szpitala?-zaproponował Louis.
-Tylko nie do szpitala...-protestowała Eva.
-Pomogę ci.-Niall chwycił ją za rękę.Na ten uścisk Eva syknęła cicho.
-Eva? Coś cię boli?-Liam podjechał bliżej.
-Ma złamaną rękę.-oświadczył Zayn.
Eva spojrzała na niego.Nie zauważyła kiedy się zbliżył.
-Skąd wiesz?-zapytała niepewnie i pełna najgorszych przeczuć.
-Sam kiedyś tak wyrżnąłem gdy uczyłem się jeżdżić.Nie byłem w stanie poruszyć ręką przez miesiąc.Znam to złamanie.Masz dokładnie to samo.
Przerażona Eva popatrzyłan na Nialla,który ciągle trzymał ją za łokieć.
-Nie...nie..-szeptała.
Liam i Harry stanęli obok niej.Louis tylko stał i patrzył.
-Co teraz?-zapytała.
-Do szpitala.-zadecydował Liam.
-Ale..
-To moja wina.-odezwał się Harry.
Wszyscy na niego popatrzyli.
-Gdyby nie ja....gdybym nie zostawił Evy samej..
-To nie twoja wina.-powiedziała.
-Już bardziej moja.-rzekł Louis.-Gdybym wam nie przerwał...
-To nie jest wina żadnego z was.-powiedziała Eva z przekonaniem.-Tylko...
Nagle podjechała do nich jakaś dziewczyna.Wydawała się bardzo przejęta.
-O mój Boże,co ja narobiłam!-krzyczała.-To moja wina.Nic ci się nie stało?! Bardzo przepraszam, ja nie chciałam,żeby tak to się skończyło.Nie wiedziałam,że dopiero się uczysz.-tłumaczyła.
Gdy zobaczyła co się przydarzyło Evie wydała okrzyk pełen rozpaczy.
-Och,nie! Tylko nie to!
Patrzyli na nią zdumieni,ale też z pewnymi nieśmiałymi uśmiechami.
-Pokryję wszystkie koszty leczenia.Zaopiekuję się tobą.-obiecała.
Eva posłała jej uśmiech pełen wdzięczności.
-To miło z twojej strony,że się tak przejmujesz.Wszystko będzie dobrze.To tylko ręka.
-Tylko?! Dla mnie to jakaś katastrofa.Gdybym była na twoim miejscu,to..-nie dokończyła.-Przepraszam.Oczywiście nie chciałabym być na twoim miejscu.Mimo wszystko to powinno spotkać mnie,bo zajechałam ci drogę.
Chłopcy zaczęli się śmiać.Nieznajoma dziewczyna patrzyła na nich nic nie rozumiejąc.
-Yyymm..powiedziałam coś śmiesznego?-zapytała z wahaniem.
-Wybacz,ale nawijasz i nawijasz.W tej sytuacji trudno zachować powagę.-wyjaśnił Louis.
W końcu Eva powiedziała:
-Dziękuję ci za wszystko,ale jak widzisz mam już pomoc.
-To może pojadę z tobą do szpitala? Będzie ci rażniej ze mną niż z tymi dziwnymi osobami.-wskazała na Louisa i resztę.
-Dziwnymi?-zapytał Louis.
Liam szturchnął go w ramię.
Eva zgodziła się na tę propozycję i z pomocą Harry'ego oraz Nialla wsiadła do samochodu.Obok niej usadowiła się nieznajoma i wszyscy ruszyli do najbliższego budynku z fachową pomocą medyczną.
Dojechali po paru minutach i weszli do środka.Eva została wprowadzona do białej niedużej sali bez okien.Za chwilę miał przyjść jakiś lekarz i ją obejrzeć.Chłopcy zostali przed drzwiami,a nieznajoma weszła  z nią aby dodać jej otuchy.
-Naprawdę bardzo,ale to bardzo mi przykro.-powiedziała i usiadła na krześle.
-Nic mi nie jest,nie musisz się martwić.-Eva usiadła obok.
Przez chwilę panowało kłopotliwe milczenie.
-Jestem Elizabeth.-przedstawiła się dziewczyna.-Mów mi Lizzy.
-Jasne.Ja jestem Eva,miło mi.
-Powiedziałabym to samo,ale..sama wiesz.
Eva skinęła głową.
-Ci twoi znajomi...-zaczęła Lizzy.
-Tak?
Dziewczyna powiedziała:
-Wydają się znajomi.Jakbym już ich gdzieś widziała.-machnęła ręką.-Ale to tylko pewnie takie wrażenie.Nie znam ich.
Eva zastanawiała się czy powinna jej powiedzieć,że to ci chłopcy z najsławniejszego zespołu na świecie.W końcu uznała,że może jej zaufać.
-Wiesz..-zaczęła szeptem.
Dziewczyna odwróciła się w jej stronę.
-Mam pójść po lekarza?-zapytała.
-Co? Nie.Nie o to chodzi.-Eva oparła się wygodniej na siedzeniu.-Miałaś rację.
-Hmm? Co do czego?
-Znasz ich.To znaczy tych chłopaków.
Lizzy roześmiała się wesoło.
-Zapewniam cię,że nie.
-A czy znasz taki zespół One Direction?-zapytała Eva.
-Pewnie.-blondynka popatrzyła na nią zaskoczona.-Ty chyba nie chcesz mi powiedzieć,że...
-Tak.Zgadza się.-skinęła głową.
Lizzy siedziała pogrążona w milczeniu.
-O nie! Wyszłam przy nich na idiotkę,prawda?-zapytała cicho.
-Dlaczego?
-No jak to! Obraziłam ich.Powiedziałam,że są dziwni.-zmartwiła się.
-Czasami są.-brunetka wzruszyła ramionami.-Nie przejmuj się.Nie wzięli sobie tego do serca.
Lizzy wpatrywała się w nią uporczywie.
-Na pewno?
-Tak.Jestem pewna,że już o tym nie pamiętają.
Elizabeth uspokoiła się i oparła o ścianę.
Wkrótce przyszedł lekarz i obejrzał rękę Evy.Wykonał kilka badań,a póżniej powiedział:
-Miała pani szczęście.Taki wypadek mógł się skończyć znacznie gorzej.Miesiąc odpoczynku i ręka będzie jak nowa.
-Miesiąc?-wydukała Eva.Zayn miał rację.
-Tak.Tyle czasu potrzeba,aby złamanie dobrze się zagoiło.Przez ten czas ktoś musi pani pomagać.
Lizzy posłała jej przepraszające spojrzenie.
-Dobrze.Ktoś mi pomoże.-odparła.
Lekarz wyglądał na zadowolonego z takiego obrotu spraw.Zalecił jeszcze jakieś badania na które miała się zgłosić w najbliższym tygodniu.Eva z niewielką pomocą nowej przyjaciółki wyszła z sali i stanęła przed chłopakami.Gdy tylko ją zauważyli natychmiast wstali by jej pomóc.
-Nic mi nie jest.-mówiła.
-Odwieziemy cię do domu.-powiedział Liam.
Wyszli ze szpitala najszybciej jak się dało.Nikt nie chciał przebywać w tym nieprzyjemnym miejscu ani minuty dłużej.Gdy znależli się przed jej domem Lizzy otworzyła drzwi i pomogła jej wysiąść.
-Wiesz, nie musisz ze mną zostawać.Pewnie jesteś bardzo zajęta.
Elizabeth pokręciła głową.
-Są ferie.Mam dużo wolnego czasu.
Eva nic więcej nie powiedziała,bo nadeszli jej przyjaciele.
-Potrzebujesz czegoś?-zapytał Niall.
-Dziękuję,mam wszystko.
-Myślę,że Eva chciałaby teraz zostać sama.-stwierdził Liam.
Dziewczyna popatrzyła na niego z wdzięcznością.Tak,właśnie tego potrzebowała.Ciszy i spokoju.
-Wobec tego przyjedziemy jutro i zobaczymy jak się czujesz.-zaproponował Louis.
-Zgoda.Mam jeszcze jedną prośbę.-powiedziała i popatrzyła na Lizzy.-Odwieziecie Lizzy do domu?
-Eva , ja zostaję.-zaprotestowała.
-Lizzy, proszę.Jedż z nimi.Zobaczymy się jutro,ok? Louis cię przywiezie,prawda?-zapytała i popatrzyła na szatyna.
-Pewnie.-zgodził się.
-No dobrze.-zgodziła się niechętnie.-Tylko dam ci swój numer.Zadzwoń gdybyś czegoś chciała.Albo tak po prostu pogadać.-wręczyła jej swój numer telefonu.
-Dzięki.Zadzwonię.-Eva schowała kartkę do torebki.
Chłopcy pożegnali się z nią i wsiedli do samochodu.Tylko Harry ciągle stał w miejscu i patrzył na nią.
-Harry, rusz się!-krzyknął Niall.
-Ja zostaję.-oznajmił stanowczo.
Eva pokręciła z niedowierzaniem głową.
-Harry,proszę cię...
-Ze mną ci się nie uda ta sztuczka.-powiedział.
Chłopcy oznajmili:
-Może niech Harry zostanie,co?
-Ktoś musi ci pomagać.
-Sama nie dasz rady z tą ręką.
Eva wahała się chwilę,choć doskonale wiedziała,że decyzja już zapadła.
-Ok.Niech będzie.-oznajmiła.
Przyjaciele życzyli jej powrotu do zdrowia,po czym odjechali w stronę miasta.Została sama z Harrym.Znowu.
Popatrzyła na niego niepewnie i zauważyła jego smutne spojrzenie.Podszedł do niej powoli.
-To moja wina.-powiedział nie po raz pierwszy.
-Nie.To nie jest twoja wina.-odparła stanowczo.
-Ale czuję się tak jakby nią była.Pozwól,że przez ten czas dopóki twoja ręka się nie zagoi będę ci pomagał.
-Przez miesiąc?-wytrzeszczyła oczy.
-Tak.To będzie moja pokuta.
-Harry...nie musisz tego robić.
-Nie bądż taka uparta, Evo.Sama sobie nie poradzisz.
Dziewczyna przyznała,że ma rację.Nie da sobie rady.
Weszli do domu i ściągnęli zimowe ubranie.Eva położyła torebkę na szafce i udała się do kuchni.
-Chcesz coś do picia? -zapytała.
-Tak.Ale sam zrobię.-zanim zdążyła zaprotestować chłopak wszedł do pomieszczenia i zagotował wodę na herbatę.Eva przyglądała mu się i z przyjemnością stwierdziła,że był to miły widok.Harry krzątający się w jej kuchni powodował,że znów nie czuła się samotna.
-Jesteś głodna?- zapytał i wyjął z lodówki jakieś jedzenie.
-Trochę.
Zabrał się za robienie kanapek,by po chwili zacząć przyrządzać budyń truskawkowy.
-Czuję się jakbym była jakąś królową.-stwierdziła.
Harry roześmiał się.Jego głos sprawiał,że ona również miała ochotę się śmiać.
-To dopiero początek.-oznajmił.
-Nie wątpię.-Eva wyprostowała się na krześle i podziwiała Harry'ego jak gotuje.
Gdy skończyli jeść chłopak umył naczynia i wszystko dokładnie pochował do szafek.Dziewczyna czuła się winna,że mu nie pomogła,ale gwałtownie zaprotestował gdy chciała zrobić cokolwiek.Masz się nie przemęczać,mówił.Traktował ją jakby była cała poturbowana,a to przecież tylko ręka.Jednak on nie chciał tego słuchać.Powoli zaczynało się ściemniać.
-Wiesz,nie chcę cię martwić,ale zaczyna zmierzchać.-powiedziała.
Harry popatrzył na nią.
-No i ?
Eva wyjaśniła:
-Chyba nie chcesz wracać w ciemnościach?
-Wracać?-zapytał zaskoczony.
Eva zamrugała.Chyba się przesłyszała.
-Harry,ty chyba nie planujesz tu nocować?-zapytała zszokowana.
Harry uśmiechnął się promiennie.
-Oczywiście,że planuję.Myślałaś,że zostawię cię samą w takim stanie?
Eva nie wierzyła własnym uszom.Harry chce tu zostać? Na noc? Z nią?
-Co w tym takiego dziwnego ?-zapytał szczerze zdumiony.
-No jak to..-wyjąkała cicho.-Ty i ja..sami w jednym domu...
-Evo, nie skrzywdzę cię.-zapewnił poważnie i popatrzył jej prosto w oczy.
Zarumieniła się pod jego spojrzeniem.Wcale nie miała tego na myśli.Zupełnie nie.
-Możesz zająć pokój mojego taty.-powiedziała.
-Dobrze,dziekuję.
-To ja ci dziękuję.
-Nie ma za co.
Gdy nadeszła noc Eva udała się do siebie,a Harry poszedł do drugiego pokoju.Dziewczyna ułożyła się do snu i zamknęła oczy.Była wykończona dzisiejszym dniem.Jednak myśl,że Harry jest obok dziwnie ją uszczęśliwiała i dzięki niemu poczuła się nie tyle co szczęśliwa,ale również bezpieczna.









Witajcie moi czytelnicy!
Nie spodziewałam się,że tak szybko dodam ten rozdział.Jednak myślę,że nie jest taki zły,chociaż zawsze muszę się do czegoś przyczepić.Taka już jestem.Mam nadzieję,że się Wam spodoba i skomentujecie.To naprawdę wiele znaczy,jeśli widać,że ktoś to czyta i daje niesamowitą motywację.Dziękuję za te komentarze,które dodaliście i które wielce mnie zmotywowały.:) Ten rozdział dedykuję Wam wszystkim,którzy czytacie mojego bloga.
Pozdrawiam:)

11 komentarzy:

  1. Super rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  2. Uroczy rozdział :D Ogólnie ty zawsze dodajesz świetne rozdziały ;) Masz talent.
    Zapraszam do siebie na nowiutkiego bloga o Larrym ;)
    http://flame-of-love1.blogspot.com/
    Życzę duuuużo weny i pozdrawiam !! ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie zaczęłąm czytać i naprawdę mi sie podoba. Czekam na rozdział. I zapraszam do mnie :)
    http://wish-you-were-here1.blogspot.com/
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No, świetnie, bardzo mnie wciągnęło. Piszesz tak bardzo naturalnie przez co jest ciekawie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zapraszam na nn: fame-took-her-love.blogspot.com

      Usuń
  5. Świetny rodział. A tak apropo, to masz nominację do Liebster Awards - cwp.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. boskie ! Weszłam dzisiaj na twojego bloga i przeczytałam całego. Pisz dalej <3

    theworldwith.blogspot.com <--- zapraszam do mnie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Mega wciągające *.*
    zapraszam do siebie na drugi rozdział ; http://withoutmebaby.blogspot.com/ :3

    OdpowiedzUsuń
  8. |SPAM|SPAM|SPAM|
    Na :
    love-magic-mistakes.blogspot.com
    pojawił się pierwszy rozdział. Mam nadzieje, że wpadniesz i wyrazisz swoją opinię – postaram się zrewanżować.:)
    A o to kawałek rozdziału: „Chłopak zachwiał się, co zmusiło go do natychmiastowego zajęcia jednego z plastikowych krzeseł. Ciemnooki starał się uspokoić zaciskając dłonie na krańcach krzesła. Łącząc powieki widział mnóstwo obrazów – przerażających, pięknych, czarnych lub kolorowych. Nie mógł wyróżnić jednego, konkretnego – było ich zbyt wiele. Spróbował wstać, jednak jego ciało odmówił posłuszeństwa. Wydobył z gardła cichy jęk bólu mając nadzieje, że ktoś go usłyszy. Jak się okazało na próżno…”
    Przepraszam za spam i mam nadzieje, że mimo to cię nie zniechęciłam♥

    OdpowiedzUsuń
  9. Hahaha. :D
    Jedyny minus jest taki, że musisz do mnie przyjechać i wytłumaczyć moim sąsiadom, dlaczego śmieję się głośno w domu, kiedy jestem sama w mieszkaniu :D
    Śmiałam się ciągle, do chwili upadku. Bardzo podoba mi się Twoje 'pismo'. Rozbudzasz strasznie wyobraźnie.
    O! W radiu One direction akurat xd
    No i ta nowa bohaterka. Jestem ciekawa jak się z nią losy potoczą ;)
    HARRY NA NOC?! HAHAHAHA.
    No. To czytam dalej :D

    serce-smierci.blogspot.com
    drzwi-przeznaczenia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń